Chora :/ zaczęło się w piątek wieczorem i nadal nie czuję się najlepiej. Do tego ominęła mnie sobotnia parapetówka u kolegi z pracy.
Dziś całe szczęście udało się oddać dyżur i zamiast leżeć w pokoju lekarskim zalegam w łóżku.
Jako, że przez weekend mój umysł funkcjonował na 1/4 obrotów nie robiłam nic, co wymagałoby ode mnie wielkiego wysiłku umysłowego - nadrabiałam zaległości w czytaniu pisemek o modzie, blogów i oglądania filmów. Chciałam polecić zwłaszcza jeden - "Karmel" - historię 5 kobiet spotykających się w salonie piękności w centrum Bejrutu...warto :)
Wracam do regeneracji...Jutro do pracy - staż na intensywnej terapii.
Słucham (m.in. oczywiście ;)):
Sia - podesłane już jakiś czas temu przez kolegę chirurga, który ma nosa do fajnej muzyki
Oglądam:
Ulubioną reklamę Chanel z Nicole Kidman
poniedziałek, 11 kwietnia 2011
wtorek, 5 kwietnia 2011
pierwsze koty za płoty ;)
Wczoraj miałam swój pierwszy dyżur na izbie przyjęć.
Stresowałam się jak cholera, a lekko wcale nie było... ale jakoś dało radę. Najfajniej było jednak jak już wychodziłam po tym dyżurze ze szpitala.
Dziś dowiedziałam się, że w czerwcu na Warsaw Orange Festival zagra m.in. Moby :)
A to musiałam wrzucić jako wielbicielka ciekawych reklam i psów :))
Stresowałam się jak cholera, a lekko wcale nie było... ale jakoś dało radę. Najfajniej było jednak jak już wychodziłam po tym dyżurze ze szpitala.
Dziś dowiedziałam się, że w czerwcu na Warsaw Orange Festival zagra m.in. Moby :)
A to musiałam wrzucić jako wielbicielka ciekawych reklam i psów :))
niedziela, 3 kwietnia 2011
"every day I wake up and it's sunday..."
Wzięłam urlop w piątek, w związku z czym dni mi się totalnie poprzestawiały i przez cały wczorajszy dzień wydawało mi się, że jest niedziela.
A tu niespodzianka, jeden dzień w zapasie :)i dobrze, bo jutro...ech, napiszę po...
A tu niespodzianka, jeden dzień w zapasie :)i dobrze, bo jutro...ech, napiszę po...
sobota, 2 kwietnia 2011
back to blogging
Wracam...brakuje mi systematyczności, ale pisania też brakuje.
Wczorajszy post powrotny byłby niewiarygodny - wszak "prima aprilis".
A dziś - czemu nie... Jest sobota, 6 rano, a ja szykuję się na dyżur.
Pierwszy z ośmiu w tym miesiącu. Dwa z nich będą w święta, które po raz pierwszy spędzę w pracy, a nie w domu.
I słucham sobie, oczywiście:
Wczorajszy post powrotny byłby niewiarygodny - wszak "prima aprilis".
A dziś - czemu nie... Jest sobota, 6 rano, a ja szykuję się na dyżur.
Pierwszy z ośmiu w tym miesiącu. Dwa z nich będą w święta, które po raz pierwszy spędzę w pracy, a nie w domu.
I słucham sobie, oczywiście:
Subskrybuj:
Posty (Atom)