piątek, 21 stycznia 2011

progresywny rock na smutki...

Kiedy jestem smutna, zła albo potrzebuję oderwać moje myśli od jakichś zmartwień słucham trochę mocniejszych kawałków.
Toolem zaraził mnie mój młodszy brat, któremu zresztą zawdzięczam jeszcze kilka innych muzycznych inspiracji... Głośniki na full i od razu mi lepiej ;)

"Something kinda sad about
the way that things have come to be.
Desensitized to everything.
What became of subtlety?"

niedziela, 16 stycznia 2011

w nowych rytmach

Wygłodniała nowych brzmień udałam się wczoraj do GalMoku (czyt. Galerii Mokotów), gdzie w Empiku wyszperałam składankę Do Not Disturb 4...Rzadko kupuję płyty w ciemno, bez czytania jakichkolwiek recenzji, ale widząc wśród piosenek "Thursday's child" Davida Bowie i moje ukochane Air nie zastanawiałam się długo. Do tego dorzuciłam trochę zapomnanego przeze mnie smooth jazzu ze składanki The Best Smooth Jazz Ever 4 i...popołudnie oraz wieczór upłynęły mi w towarzystwie cudnych dźwięków...

Poprzedni tydzień obfitował w imprezy i spotkania...Przypomniałam sobie jak fajnie bywa na studenkcich domówkach (cudownie jest mieć grono młodszych przyjaciół ;)), wytańczyłam się na imprezie klinicznej...
W przyrodzie równowaga musi jednak być i ten tydzień jest nieco spokojniejszy.
W kuchni, gdzie najbardziej lubię przesiadywać, piętrzy się stosik rozdziałów podręcznika do przetłumaczenia, jeszcze parę zalegości. Kawa wypita, koniec przerwy ;)

sobota, 1 stycznia 2011

New Year's Day

Nowy Rok przywitałam w pracy. Po toaście szampanem Piccolo w pokoju lekarskim na moim odddziale przenieśliśmy się z szefem dyżuru na izbę przyjęć, gdzie zespół dyżurujący zadbał o to, aby czas świętowania w szpitalu był również spędzony w miłej atmosferze. Przy stole uginającym się od jedzenia udało się pośmiać i pogadać, co jakiś czas tylko któreś z nas odrywane było telefonem i pędziło do pacjentów. Najwięcej pracy miał oczywiście chirurg, kiedy zaczęto zwozić ofiary petard, alkoholu i bijatyk. Ręce zacierała za to trójka studentów, która postanowiła podszkolić swoje umiejętności w szyciu. Ech...kiedyś na studiach, gdy jeszcze bardzo chciałam zostac chirurgiem też spędziłam sylwestra szyjąc ofiary nocnych zabaw...
Przechodząc w nocy koło izby widziałam korytarz zastawiony leżankami oraz znajdującymi się bezpośrednio na podłodze, owiniętymi w złoto-srebrne koce pogotowiarskie pacjentów. Wychodząc rano do domu było ich już mniej, tylko niektórzy postanowili widocznie pozostać jeszcze przez chwilę w ciepłej izbie...

Spełnienia marzeń w Nowym Roku Wam życzę!

Piosenka dnia to oczywiście: